A u księdza:
Dzień 4.
Dystans: ok. 170 km. Mój licznik gubi się przy dużych prędkościach a tych parę dziś było więc mu nie wierzę:) dojechałem w okolice Pilzna choć samo Pilzno ominę.
Pogoda była dziś swietna. Nie za ciepło, nie za zimno. Poranek minął leniwie. Dopiero po jajecznicy (zjedzonej po 20 km drogi) zaczęła się jazda. Wąskie czeskie drogi zaprowadziły mnie do Pragi. Bardzo ładne miasto choć mógłbym ponarzekać na ścieżki rowerowe. Ale nie będę:)
Z Pragi ruszyłem na Pilzno. Drogą biegła wzdłuż autostrady. Góra-dół, góra-dół. Nie było czasu zdrzemnąć się choć na chwilę:p Zaczynam łapać rytm. Myślę, że za 2-3 dni dojdę do mojej optymalnej formy.
Co u Zuzi? Widziałem dziś jej zdjęcia. Na jednym z nich ma taki fajny uśmiech. Skojarzył mi się z uśmiechem zabawki, która jedzie że mną na kierownicy. Nazywa się… a jak, Zuzia:)
Powiem wam w sekrecie, że pieniądze płyną. I to z całej Polski. Bardzo wam dziękuję!
I bardzo dziękuję za modlitwę, wsparcie, wszystkie wiadomości i komentarze. Fajnie, że jesteście
Dobrej nocy dobrzy ludzie